WrocMUN to była prawdziwa jazda bez trzymanki! Działo się tyle, że ledwo wiem, od czego zacząć.
Po pierwsze, wydarzenie miało miejsce we Wrocławiu, zorganizowane przez Uniwersytet Ekonomiczny. Konferencja była całkiem spora, a sala Zgromadzenia Ogólnego była prawie całkowicie zapełniona.
Zgodnie z tradycją, pierwsza sesja obejmowała wyrażanie wdzięczności dla sponsorów i przemówienia inauguracyjne. Następnie nadszedł czas na pierwszą sesję Rady Bezpieczeństwa, która, szczerze mówiąc, nie była najbardziej ekscytującym doświadczeniem – chociaż przeżyłem gorsze.
Przechodząc do sesji komitetowych, reprezentowałem Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną (KRLD) z dość nietypowym stanowiskiem politycznym. Pomimo moich najlepszych starań, miałem trudności z utworzeniem koalicji i skończyłem na uboczu z delegatem Indii, który później stał się moim dobrym przyjacielem.

Delegat ze Stanów Zjednoczonych zlekceważył nasze wysiłki, pewnie stwierdzając: "Nie możecie nic zdziałać; zostawmy go w spokoju. Mamy przewagę liczebną." Choć tą przewagę rzeczywiście mieli, byłem zdeterminowany, aby udowodnić im, że się mylą, i nieco wstrząsnąć ich dniem.
Tutaj wkracza "Projekt Chaos". Zniechęceni brakiem współpracy, delegat z Indii i ja opracowaliśmy plan, aby odwrócić sytuację. Opuściłem sesje komitetowe, zadzwoniłem do kilku osób i przygotowałem się na kolejny dzień, pracując do 2 nad ranem z delegatem z Indii, aby przygotować wszystkie potrzebne elementy na moment kulminacyjny.
Następnego dnia, podczas prezentacji rezolucji, wydawało się, że to kolejna nudna sesja, aż nasza rezolucja została wywołana. To był nasz moment.
Wystąpiłem przeciwko rezolucji, rozpoczynając odważnym oświadczeniem: "Nieustannie widzimy Amerykanów z ich ropą i frytkami z McDonald's, na siłę karmiących świat swoją wersją wolności." - czy coś podobnego, tak przetłumaczył to wujek google.
Może nie był to najbardziej dyplomatyczny sposób, ale niewątpliwie skuteczny. Sala wpadła w chaos, ludzie krzyczeli, skandowali, a najrozmaitsze wnioski były wywrzaskiwane przez tak naprawdę każdego bez ładu i składu. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu; to było dokładnie to, czego chciałem. Dla dodania dramatyzmu, w synchronizowany sposób w tłumie tajemniczo pojawiły się porozrywane amerykańskie flagi – drobny dodatek z naszej strony.
Przez całe moje wystąpienie delegaci amerykańscy nieustannie przerywali mi, broniąc swojej "narodowej dumy". Kiedy skończyłem, brawa były ogromne. Proces głosowania był bardzo intensywny, bo Amerykanie domagali się wyjaśnień dla każdego głosu postrzeganego jako sprzeczny z polityką ich kraju. W końcu przegrali, a opowieść o WrocMUN 2023 stała się jednym z pierwszych Zgromadzeń Ogólnych, które nie było całkowicie nudne.
To doświadczenie było zbyt ekscytujące, aby się nim nie podzielić, a legenda WrocMUN 2023 trwa.

Tym razem bez zdjęcia rezolucji bo nie przeszła :)))

Komentarze